Columns | Published 2012/08/13

Modlitwa warta śmierci.

By Trent Martin
Na początku relacji Marka historii o Jezusie czytamy o bardzo prywatnym spotkaniu pomiędzy Jezusem i

Hands_praying_original_small

 

 Read the original article in English.

 Na początku relacji Marka historii o Jezusie czytamy o bardzo prywatnym spotkaniu pomiędzy Jezusem i Jego najbliższym przyjacielem. To nie była Jego matka Maria, która z całą ochotą poświęciła swoje życie dla Niego, ani żaden z Jego braci, chociaż niektórzy uwierzyli w Niego. Nie był to też Jego drogi przyjaciel i uczeń Jan, który zostawił wszystko, aby Go naśladować. O tym spotkaniu możemy przeczytać w ew. Marka 1:35, “A wczesnym rankiem, przed świtem, wstał, wyszedł i udał się na puste miejsce, i tam się modlił.” Nie wiemy co powiedział Jezus kiedy rozmawiał z Ojcem tego poranka. Być może On chwalił Go za duszpasterstwo, które rozpoczął z dużym powodzeniem kilka dni wcześniej, a może dyskutował o dramatycznych scenach uzdrawiania, których dokonał poprzedniego wieczoru. Cokolwiek ta rozmowa zawierała, to jedna rzecz jest pewna; czas z Ojcem był najważniejszy pośród priorytetów Jezusa.

Kilka lat później, Jezus wypowiadał inną modlitwę, w podobnej porze dnia, w podobnie odosobnionym miejscu. Miejscowi nazywali to miejsce “Getsemane” co znaczy “gaj oliwny”. Tym razem wiemy co leżało Jezusowi na sercu...

Śmierć Jezusa bez wątpienia była największą ofiarą wszech czasów. Z absolutną przejrzystością widzimy w tym miłość Bożą w kontraście do nienawiści zła. Jednak Jego śmierć nie była po prostu powierzchownym, mało znaczącym czynem, ale głębokim doświadczeniem bólu i separacji. Żeby to naprawdę zrozumieć, musimy spojrzeć poza ten obszar. Musimy wejść w Jego sandały, czuć to co On czuł, bać się tak, jak On się bał.

Wyobraź sobie, że jesteś przy końcu swojego życia. Masz nieuleczalną chorobę i zostało ci kilka godzin życia. Jak tak leżysz na łożu śmierci, kogo , ze wszystkich których kochasz, chciałbyś mieć przy swoim boku? Jakie słowo wybrałbyś jako ostatnie? Którego aspektu śmierci bałbyś się najbardziej?

Dla mnie tą osobą byłaby moja cenna żona Bryanna. Moje słowa byłyby dokładnie dobrane, aby przekazać jej moją najgłębszą ekspresję miłości i przywiązania. A moim największym lękiem  śmierci byłoby to, że nie mógłbym już dłużej być z nią, rozmawiać, trzymać jej i śmiać się razem z nią. W istocie, moim największym strachem byłaby separacja od tej, którą kocham najbardziej.

Dla Jezusa, tą osobą, którą On chciał aby była przy Nim na Jego łożu śmierci był Jego Ojciec. Jego słowa w Getsemane wyrażają wielką desperację i agonię, kiedy ciężkie brzemię całej ludzkości zaczęło ciążyć na Nim. Jestem pewien, że Jego największym strachem, podobnie jak moim, było oddzielenie od Tego, którego kochał najbardziej, Jego Ojca. Dla nas, więź z tymi , których kochamy występuje podczas całego życia, ale dla Jezusa ta więź była wzbogacona przez wieczność!

Jednym z gwarantowanych widoków australijskich, poza miastem, jest różowa papuga. Są wszędzie gdziekolwiek pójdziesz, od wielkiego kamienia na północy do południowo-wschodniego wybrzeża. Najbardziej intrygującą cechą tych szczególnych ptaków jest trzymanie się parami. Ta papuga ma towarzysza na całe życie, to znaczy, jeśli raz znajdzie partnera, są w związku! Kiedy jedna z nich nie żyje, jej towarzysz przeżywa widoczny smutek i depresję. Utrata związku z najbliższym przyjacielem jest całkowicie bolesnym doświadczeniem, nawet dla ptaka.

Kiedy Jezus rozważał ból oddzielenia od Ojca w Getsemane, On powiedział „Ojcze Mój, jeśli chcesz oddal ten kielich ode mnie, wszakże nie moja lecz Twoja wola niech się stanie”. Choć Jego słowa wykazują intensywne pragnienie pozostania w jedności z Ojcem, On wyraźnie pokazuje, że ochotnie poświęci tę łączność, jeśli to będzie znaczyło, że ja i ty tę łączność odzyskamy. Jego bezinteresowne poświęcenie bliskości z Bogiem czyni naszą bliskość z Bogiem możliwą.

Wielu myśli o śmierci tylko powierzchownie, nie zastanawiając się nad jej głębszym znaczeniem. Największą tragedią, jako rezultat grzechu, nie była śmierć sama w sobie ale konsekwencje separacji, którą śmierć nieodzownie przynosi. Widzisz, śmierć nie jest jedynie doświadczeniem utraty przytomności. Śmierć jest przerwaniem wszystkich relacji. Jestem pewien, że zgodzisz się, że śmierć, szczególnie gdy spojrzymy pod tym kątem, jest straszną tragedią. Jednak wielu żyje tą tragedią każdego dnia. Żyjemy, ale brakuje nam jakości życia, które przychodzi z bliskiej łączności z Bogiem. Rozmawiamy, ale zaniedbujemy łączność z naszym Stwórcą przez modlitwę. Tak postępując, czy nie odczuwamy braku  ofiary Jezusa? Śmierć Jezusa w końcu dała wybór mi i tobie, ofertę wiecznej jedności z Bogiem.

Prawdziwie tragicznym efektem śmierci nie jest doświadczenie utraty przytomności samej w sobie, ale oddzielenie od Boga. Jezus był na tyle odważny, żeby tego doświadczyć, dlatego my nie musimy tego robić. On nauczył nas, że modlitwa z Bogiem jest potrzebna nie tylko po to , aby przejść przez wyzwania tego życia. Jezus pokazał nam, że w świetle Jego ogromnej ofiary, modlitwa jest wielkim przywilejem, takim, dla którego warto było umrzeć.


Log in to see & add comments.